VOUCHER

Fiksacja wzroku – śmiertelne zagrożenie

Fiksacja wzroku – śmiertelne zagrożenie

O tym jak niebezpieczna jest fiksacja wzroku nie wiemy najczyściej do momentu, gdy musimy się z nią zmierzyć. Kolejny z artykułów autorstwa Andy Ibbota odnoszących się do techniki jazdy i treningu na motocyklu. W krótkich publikacjach, bez lania wody Andy wykłada jasno i konkretnie najważniejsze informacje, jakie warto sobie przyswoić aby zacząć jeździć lepiej.

W trakcie zajęć z uczniami często dostrzegam znaczące postępy, jakich uczniowie dokonują w swojej technice jazdy jeśli chodzi o fizyczne aspekty kierowania motocyklem. Dobrym przykładem jest chociażby przeciwskręt i jego wykorzystanie do szybkiego i precyzyjnego skręcania. Największą korzyścią wyniesioną z treningu okazuje się jednać coś innego, zupełnie nie związanego z fizyką jazdy. Tą rzeczą jest poprawa umiejętności prawidłowego posługiwania się wzrokiem. Umiejętności wizualne są najtrudniejsze do zdobycia, ponieważ to właśnie wzrok odpowiedzialny jest w głównej mierze za generowanie reakcji obronnych, demolujących naszą kontrolę nad motocyklem.

W trakcie zajęć w szkole mamy ćwiczenie nazywające się “Punkty odniesienia”. Gdy studenci zjeżdżają z toru po wykonaniu tego ćwiczenia za każdym razem zadziwiony jestem tym, co zobaczyli w trakcie jazdy. Opisy wahają się od bardzo szczegółowych „Na zewnętrznej części toru drugiego zakrętu jest mała kępka trawy, na trzecim zakręcie po prawej stronie jest zadrapanie na krawężniku”, aż po niejasne „Na tej części toru nie ma żadnych punktów odniesienia”. To ten drugi typ oświadczenia zazwyczaj generuje ożywioną dyskusję ze studentami, którzy na tym samym fragmencie toru znaleźli dla siebie mnóstwo punktów odniesienia. Przysłuchując się temu zazwyczaj zastanawiam się, czy przypadkiem niektórzy z nas nie wjeżdżają w zakręty z zamkniętymi oczami?

Najgorszą, najbardziej niebezpieczną reakcją obronną naszego organizmu w czasie jazdy motocyklem  (nie tylko zresztą na motocyklu) jest fiksacja na przeszkodzie. To taka sytuacja, gdy nasz mózg zmusza nas do skupieniu wzroku na zagrożeniu, które jest przed nami. Ten zaprogramowany ewolucyjnie w naszych mózgach mechanizm sprawdzał się doskonale w czasach, gdy musieliśmy skupić się na tym gdzie w danym momencie znajdują się tropy niedźwiedzia, lub zwierzyny na którą chcieliśmy zapolować, czyli dosyć dawno temu. Dziś, w sytuacji gdy z bocznej uliczki, tuż przed tobą, wyjeżdża samochód, lub gdy droga gwałtownie skręca, ten sam mechanizm zamiast pomagać, staje się zagrożeniem.

Bardzo czytelny przykład fiksacji na przeszkodzie znajdziecie na poniższym materiale wideo. Jeden z zawodników upada, po czym jego motocykl pozostaje na torze. Większości rywali udaje się go wyminąć, niestety jeden z motocyklistów widząc przeszkodę z daleka i mając dość czasu oraz miejsca aby ją ominąć, po prostu centralnie w nią trafia. To jest właśnie fiksacja wzroku na przeszkodzie.

Jeśli myślicie, że takie sytuacje przytrafiają się wyłącznie zawodnikom na torze, to mam dla Was złą wiadomość. Fiksacja na przeszkodzie jest jeszcze bardziej niebezpieczna na ulicy z dwóch zasadniczych powodów – większość motocyklistów jeżdżących po ulicy nie trenuje zachowania w takich sytuacjach, a po drugie skutki wypadnięcia z drogi są najczęściej o wiele poważniejsze, niż wyjazd poza nitkę toru wyścigowego.

Kiedy fiksujemy się na przeszkodzie, zawęża się nasze pole widzenia. Często taki stan określa się jako widzenie tunelowe. Nasza uwaga jest tak mocno skupiona na tym na co patrzymy, że przestajemy być świadomi tego, co dzieje się wokół nas. Czy nasze pole widzenia rzeczywiście się zawęziło? Czy nasze oczy stały się mniejsze i przestały widzieć cokolwiek poza centrum obserwacji? Nie, oczywiście, że nie. W rzeczywistości dzieje się coś zupełnie odwrotnego, nasze źrenice się rozszerzają, zamiast zwężać. I co dzieje się w takiej sytuacji? Tak, nadal kierujemy się na przeszkodę w którą nie chcielibyśmy trafić…

Jakiś czas temu jeździłem w zawodach enduro. W pewnym momencie gdy dojechałem do szybkiego lewego zakrętu, straciłem przyczepność przedniego koła w motocyklu, którym jechałem. Nic szczególnie poważnego, ale na zewnątrz trasy leżała wielka mokra kłoda. Gdybym trafił w tą kłodę, przeleciałbym nad nią i trafił w solidne, nieskore do poruszenia się drzewo. To musiałoby boleć. Ostatnią rzeczą, której chciałem doświadczyć w tamtej sytuacji było trafienie w kłodę i zakończenie lotu na drzewie. Niestety im bardziej wpatrywałem się w tą kłodę, tym bardziej motocykl wydawał się skory do jazdy w jej kierunku! Koniec  końców, kosztem ogromnego wysiłku umysłowego przestałem gapić się na kłodę i przeniosłem wzrok tam, gdzie chciałem pojechać. Natychmiast po tym, jak oderwałem wzrok od kłody, motocykl zaczął jechać w kierunku w którym patrzyłem. Tak czy inaczej moje tętno nie zmieniło się równie szybko…

W sieci, w serwisach takich jak YouTube znajdziecie setki przykładów tego zjawiska, które dotyka motocyklistów zarówno na torze jak i na ulicy. Często jest tak, że jeden zawodnik upada, a drugi sam wyjeżdża za nim z toru w żwir, zamiast zmusić wzrok do skupienia się na zakręcie, co w zupełności wystarczyłoby do jego bezpiecznego pokonania. Nie wierzysz,  że takie rzeczy się dzieją?

Obawiam się, że nie ma łatwej i uniwersalnej formuły na pozbycie się z głowy tej zaprogramowanej nam ewolucyjnie aplikacji. Mimo to jestem przekonany, że sam fakt, że będziesz świadomy tego zjawiska poprawi twoje szanse na zapanowanie nad nim. W chwili gdy przypomnisz sobie te słowa oraz przytoczone przykłady i zmusisz wzrok do ominięcia przeszkody, pojawia się duża szansa, że ten wzrok sprawi, że przeszkodę ominie też całe twoje ciało. A ta przeszkoda zawsze będzie przed tobą, bo przecież to właśnie na niej nasz mózg się koncentruje i to dlatego zmierzamy w jej kierunku.