Praca gazem w zakręcie
Praca gazem w zakręcie to teoretycznie prosta sprawa. Teoretycznie. Kolejny z artykułów autorstwa Andy Ibbota odnoszących się do techniki jazdy i treningu na motocyklu. W krótkich publikacjach, bez lania wody Andy wykłada jasno i konkretnie najważniejsze informacje, jakie warto sobie przyswoić aby zacząć jeździć lepiej.
Swego czasu otrzymałem do przejrzenia kilka wykresów z dataloggera, które porównywały okrążenie toru w Walencji w wykonaniu moim i Johna Hopkinsa na motocyklu 990 Rizla Suzuki. Było to bardzo ciekawe porównanie!
Tak, byłem dużo wolniejszy niż John i jestem pewien, że wszyscy się tego spodziewali, gdyż inaczej nie pisałbym bym teraz tego felietonu tylko szykował się do pierwszej rundy sezonu MotoGP! Niemniej jednak, to doświadczenie dostarczyło mi kilka ciekawych informacji do przemyślenia.
Na początek, informacje te, z oczywistych powodów, były dość ograniczone i ukazywały porównanie prędkości przedniego koła i położenia przepustnicy w trakcie okrążenia. Było miło zobaczyć, że w większości przypadków mój wykres prędkości przedniego koła w porównaniu do Hopkinsa był bardzo podobny w kształcie, nawet jeśli same prędkości były odmienne. Jednak, największe różnice w naszych przejazdach dało się zaobserwować w położeniach przepustnicy.
Na przykład, z uwagi na elektronikę, w jaką wyposażony był ten motocykl, nie występowała potrzeba stosowania międzygazu przy redukcjach. Mimo to, widać wyraźnie, że nadal stosowałem tą technikę nawet, jeśli była ona zbędna.
W każdym zakręcie odkręcałem gaz wcześniej niż Hopkins, ale musimy pamiętać, że moja prędkość była niższa i dlatego łatwiej to było osiągnąć. Największa różnica pojawiała się już po otwarciu przepustnic.
Były jedynie dwa zakręty, w których zdołałem odkręcić gaz do oporu. W przypadku Hopkinsa, gaz odkręcany był na maksimum w KAŻDYM zakręcie, nawet jeśli jedynie na krótką chwilę w niektórych z nich. Sprawa powinna być zatem prosta do rozwiązania. Wszystko, co musiałem zrobić by być tak szybkim jak Hopkins to odkręcać gaz do oporu. Łatwe, prawda?
Otóż nie.
Widzicie, to właśnie tu wychodzi różnica pomiędzy posługiwaniem się suchymi danymi, a szkoleniem skierowanym na rozumienie przez motocyklistę tego co robi i tego co się dzieje z nim oraz motocyklem. Ogólnie rzecz ujmując, odpowiedź na pytanie co należy robić jest ta sama, ale właściwe pytanie powinno brzmieć „Jak to osiągnąć?”.
Co zrobić, by zawodnik mógł osiągnąć to na czym mu zależy w trakcie jazdy po torze? Czego mu brakuje, by mógł odkręcać gaz do końca? Jaka jest tego przyczyna?
Bez pytań takich jak te, bez szukania na nie odpowiedzi wszystko kończy się masą mniej lub bardziej pożytecznych dobrych rad, dyskusji na forach i podpytywaniem szybszych zawodników, którzy często sami nie znają odpowiedzi, ale się do tego nie przyznają. Bez rozumienia sytuacji w której się znajduje człowiek i maszyna, bez odpowiedniego szkolenia i treningu pojawiają się błędy, wątpliwości i obawy, a te z kolei uruchamiają reakcję obronne, które zamykają zaklęty krąg braku postępów mimo kolejnych godzin spędzonych na torze.
Sprawa jest jasna – należy odkręcać gaz do oporu. Tyle, że droga do tego, by to osiągnąć to jest prawdziwe wyzwanie.